sobota, 20 października 2012

Maseczka z zielonej herbaty - DIY



Cudowne właściwości zielonej herbaty są szeroko znane.  Jest bogata w polifenole, kofeinę, taninę, żelazo, wapń, potas oraz witaminy A, C, B, E i K.Należy do produktów posiadających zdolność zwalczania rożnych form wolnych rodników. Chroni przed promieniami UV. Zielona herbata  wzmacnia  włosy, przyspiesza ich wzrost i przeciwdziała ich wypadaniu. Skutecznie walczy z suchą skórą, nawilża naszą skórę i łagodzi podrażnienia. Zielona herbata hamuje aktywność enzymów odpowiedzialnych za nasilenie pracy gruczołów łojowych, a w efekcie tworzenie się zaskórników. Dodatkowe działanie antybakteryjne i przeciwzapalne pomaga w leczeniu trądziku i wyprysków skórnych.Picie zielonej herbaty przyspiesza wydzielanie toksyn z organizmu i poprawia metabolizm. Poprzez wspomaganie szybszego spalania tłuszczu przyspiesza proces odchudzania. Dodatkowo brak toksyn w organizmie powoduje, że skóra ładniej wygląda, jest gładsza i bardziej napięta.

Staram się zamieniać kawę na zieloną herbatę, ale na razie słabo mi to wychodzi (uwielbiam smak kawy z dużą ilością mleka :) ). Zielona herbata również świetnie pobudza, rozjaśnia umysł i wspomaga koncentrację. 

Dzisiaj, w ramach małego domowego SPA postanowiłam zrobić sobie jakąś maseczkę. Nie miałam jakoś ochoty na spirulinę ani na cytrynowego Hesha, wpadłam więc na pomysł wymaziania się zieloną herbatą :) Od kilku tygodni walczę z wysypem, który nie chce zniknąć, z podrażnieniami  które nie chcą się goić. Pomyślałam więc, że wykorzystam przeciwzapalne i rozjaśniające właściwości herbaty.

Najlepsza do maseczki byłaby herbata w postaci pyłku, czyli japońska matcha. Niestety  nie posiadam jej na składzie. Wzięłam więc łyżkę stołową herbaty sencha i zmieliłam w młynku do kawy na bardzo drobny proszek. Zalałam odrobina gorącej wody. Kiedy przestygła dodałam trochę skrobi kukurydzianej - żeby uzyskać bardziej zwartą, kremową konsystencję maseczki - nie chciałam żeby sucha herbata odpadała mi z twarzy ;) Poza tym, liczyłam na matujące i zwężające pory działanie skrobi. Maseczka po wymieszaniu wygląda i pachnie bardzo podobnie do henny - bura masa o trawiastym zapachu. Kiedy zaczyna wysychać na twarzy pachnie bardzo ładnie, delikatnie i odświeżająco.

A efekty? Tak jak się spodziewałam - po około 20 minutach zmyłam maseczkę i zobaczyłam rozjaśnioną  wygładzoną twarz. Podrażnienia się wyraźnie uspokoiły, zaczerwienienia zniknęły. Pory zwężone, skóra matowa. Trądzik oczywiście nie ulotnił się magicznie, ale mam nadzieję, że skóra wchłonęła z herbaty to, co jej się przyda w walce z wypryskami :) Maseczka bardzo przyjemnie chłodzi, wiec uczucie świeżej, napiętej (ale nie ściągniętej) skóry zostaje na długo.

Zielona herbata w tej postaci na pewno trafi na stałe do mojego twarzowego menu. Napiszę po kilku użyciach jak sprawuje się w długofalowym działaniu. Zachęcona efektami zewnętrznymi na pewno będę tez częściej sięgać po napar z zielonej herbaty :)






4 komentarze:

  1. Ciekawy przepis i pewnie go niedługo wypróbuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja planuję robić tak co drugi dzień, zobaczymy jakie będą wyniki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoł chyba czas spróbować : )

    Zapraszam na konkurs - do wygrania bransoletka Stradivarius (zgłosiło się mało osób, dlatego są bardzo duże szanse na wygraną )

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za zaproszenie :)

    OdpowiedzUsuń