środa, 26 września 2012

Nie wszystko złoto, co indyjskie - Amla Dabur

Jak wiecie, jestem wielka fanką indyjskich olejów do włosów. Od nich zaczęłam swoją przygodę z włosomaniactwem i świadomą pielęgnacją. Myślę, że uratowały mnie nieraz przed utratą nadmiernej ilości włosów, naprawiając również błędy - kiepską pielęgnację i złe traktowanie (rozjaśnianie, farbowanie, suszarka).

Dzięki wymiance z Magdą miałam okazję przetestować kolejny indyjski specyfik, mianowicie Olejek Amla firmy Dabur.

helfy.pl

Opis ze strony producenta:
Olejek Amla zawiera wyciąg z owoców amla (amalaki - agrestu indyjskiego), sprawia, że włosy stają się po nim są sprężyste, zdrowe, błyszczące. Będziesz mieć wrażenie, że włosy są odżywione od środka i mieć poczucie lepszej pielęgnacji. Amla ma świeży, orientalny zapach, jest sekretem pięknych włosów kobiet z Indii.


Cena:
około 20 zł/200 ml


Skład:
Light liquid paraffin, RBD Canola oil, RBD Palmolein oil, Parfume, EXTRACT,TBHQ, CI 47000, CI 616565, CI 26100

Nie mam pojęcia, co to jest parafina ciekła light :D ale nadal jest to po prostu parafina. Za nią olej canola, olej palmowy, ekstrakt z owoców amla, przeciwutleniacz, barwniki.

Skład, jak dla mnie, jest nie do przyjęcia w produkcie do włosów, ale postanowiłam zaryzykować.
Zapach jest niestety odstręczający - dla mnie pachnie parafiną (wiem, że jest bezwonna :D ale wszystkie kosmetyki na parafinie jakoś podobnie pachną) - domyślam się, że głównym winowajca jest jednak Amla, bo olejek Himalaya, który kiedyś miałam, pachniał identycznie...

Olejek nakładałam jak zawsze - czyli na 2 godziny przed myciem wtarłam w skalp około łyżki stołowej , resztę rozprowadziłam na włosach. Całość zawinęłam w ręcznik. Olejek jest bardzo rzadki, przelewa się przez palce, nie ma tej fajnej gęstości rozpuszczonego oleju kokosowego.

Żeby zmyć parafinową powłokę musiałam umyć włosy 3 razy, co prawda szamponem bez SLS, ale myślę, że i tak wymyłam wszystko co cenne. Poza tym, przez okluzyjną warstwę parafiny nic nie zdołało pewnie przeniknąć ani do cebulek, ani między łuski włosa.  Po umyciu włosy były rzeczywiście bardziej błyszczące - jak po silikonach, ale za to przyklapnięte, bez gęstości. Już w południe następnego dnia były strasznie przetłuszczone, w dodatku strasznie zaczął mnie swędzieć skalp :(

Bardzo żałuję, łudziłam się, że mimo tej parafiny uda mi się znaleźć jakieś plusy tego produktu, ale niestety... 
W podobnej lub nieco wyższej cenie możemy znaleźć dużo lepsze indyjskie olejki, oparte o wyłącznie naturalne składniki.  I działające :)

6 komentarzy:

  1. oj niedobrze,że nie sie spisał;/

    OdpowiedzUsuń
  2. też żałuję, ale im jestem starsza tym parafina mi robi gorzej :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,nie mogę znaleźć do Ciebie nigdzie kontaktu mailowego, więc piszę tutaj - zostawiłaś u mnie komentarz pod notką o wymiance. Czekam więc na propozycje, najlepiej na maila, którego adres znajdziesz na blogu.;) pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurdę, a myślałam, że te wszystkie oleje, to takie perełki :/ Przeliczyłam się;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu...:( będę go unikać

    OdpowiedzUsuń
  6. A jeśli ci się tak podobają makijaże to zapraszam do mnie do domu na makijaż:D
    Jestem z okolic W-wy

    OdpowiedzUsuń